A tu już trochę zapomniany model, niestety długo nie pojeździł, szybko wrócił na lawetę:
Znalazły się jakieś zdjęcia z herbatki w przyczepie sobotniej nocy
Pevo zrobił herbatkę chyba zbyt mocną i niektórym zaszkodziła nieco,ale w niedzielę wszyscy wrócili do życia. Jedni wcześniej, drudzy "nieco" później

W międzyczasie odwiedziliśmy gromadnie domek Luza, zakłucając nocny spokój czymś w rodzaju śpiewu


W niedzielę stoczyliśmy z Adamem dwa pojedynki na torze ( ta sama klasa). Obaj debiutowaliśmy (co prawda na YTP byłem parę razy, ale moja Manta umierała zawsze już w sobotę i nie miałem okazji jeździć w niedzielę) i obu nam bardzo się to spodobało. Było dość ostro! Myślę że następnym razem znów się spotkamy i powalczymy
